niedziela, 22 grudnia 2013

#3. Przemyślenia i łzy podczas porządkowania papierów....

Nie chcę tych świąt... Raczej będą najsmutniejsze w życiu. I mimo,że wiem,że nie jestem sama,to jednak czegoś/kogoś brakuje. Mimo upływu czasu podobno mniej boli. Podobno. Czas leczy rany,tylko niestety bez znieczulenia. 
Ale jeszcze się doczekam,czegoś na co czekam całe życie :) Nadzieja jest rzeczą,która pozwala poradzić sobie z tym wszystkim. Gdyby nie to,to chyba już dawno by mnie tu nie było.

To niestety taka rzecz,która sprawia tyle samo bólu co w ten sam dzień,kiedy to się stało. Wtedy płakałam strasznie i mimo,że minęło prawie pół roku ten płacz dalej jest taki sam za każdym razem jak sobie przypomnę o tym. To takie cierpienie,które pozostaje do końca życia i do końca życia będzie się o tym pamiętać. 

Najbardziej boli mnie to,że w środku aż wszystko we mnie krzyczy,żeby opowiedzieć o tym,żeby się wykrzyczeć,ale nie potrafię. Mam cholerną blokadę i czasem wolę strugać głupka i udawać,że o tym zapomniałam niż się komuś wypłakać. Niestety to nie tak łatwo...


A niech mi tylko jeszcze raz złoży życzenia typu"Oby następny rok był lepszy dla Ciebie" to przysięgam,że tak przypierdolę,że się ten ktoś aż obróci....
 

"Nie można się przygotować na prawdziwe cierpienie.
 Musisz pozwolić, żeby rozdarło cię na strzępy."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz